wtorek, 18 czerwca 2013

Makaronik.

Biżuteria zawojowała moje serce, ale nie tylko świecidełkami człowiek żyje.
Jakiś czas temu zapragnęłam zrobić sobie zamotany makaronik. Poczytałam tu i ówdzie, i na liście "zachciankowej" umieściłam młynek dziewiarski.
Jednak zapobiegliwie, zanim dokonałam zakupu tego cudeńka, wypożyczyłam go sobie od mojej miłej koleżanki Beatki, na przetestowanie. Za co bardzo jeszcze raz jej dziękuję :))
Wynik eksperymentu mnie nie zadowolił. Ukręcony makaronik mi się nie podobał.
Był taki rozlazły. Już wiem, że raczej nie polubimy się z młyneczkiem.
Koniec końców przerobiłam cały moteczek divy I- Cordem wg instrukcji, którą można znaleźć tu.
Nie powiem jak długo musiałam dziergać, ale efekt końcowy mnie usatysfakcjonował w 100%.
Powstał piękniasty zamotany makaronik.


3 komentarze:

  1. Pracowita z Ciebie "Makaroniarka". Z młynka nie rezygnuj, bo... ćwiczenie czyni mistrza :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczny zamotek w tęczowych kolorach, ale ja nie pamiętasz już robótek na drutach. Jakiś czas temu robiłam podobne makarony na laleczce dziewiarskiej, jest to naprawdę łatwe i miłe zajęcie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. śliczna ozdoba
    Zapraszam na Zeberkowe candy
    www.sklep-zeberka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń