czwartek, 28 kwietnia 2011

Tęcza.

Prawie rok temu stałam się właścicielką pięknej wełenki kauni. Zaraz też zaczęłam dłubać z niej chustę. Jednak coś mi nie pasowało i chuścinka zamieniła się na powrót w kłębuszek.
Gdy w moim życiu zaczął dominować kolor czarny, sięgnęłam po nią, aby nadać mu trochę kolorów.
Powstała moja własna tęcza.
                                                       " Tęcza, tęcza, cza, cza, cza,
                                                         czarodziejska chusta ta.
                                                         Przez tę tęczę cały świat
                                                         kolorowy uśmiech ma."

 Wzór to "Feather duster". Dziergałam ją na drutach 4,5.








.

środa, 20 kwietnia 2011

Nieoczekiwana zmiana zdania.

Do niedawna moje dziecię na wzmiankę, że może wydziergam sweterek dla niej na drutach, uciekało gdzie pieprz rośnie. Z robótkowych rzeczy akceptowała jedynie szaliki i czapki. 
Tymczasem, pewnego dnia spytała, czy potrafiłabym zrobić taki sweter, który jej się spodoba?
Wzór i wełnę wybrała sobie sama.
A ja, zabrałam się czem prędzej do dziergania, bo nie chciałam zawieść pokładanych we mnie nadziei.
Już dawno nie robiłam takich małych sweterków (rozmiar 34/36) i zapomniałam, jak szybko ich przybywa.
Uporałam się z nim w ciągu 3 dni. Dzięcię zachwyciłam. Natomiast najśmieszniejsze jest to, że szukanie odpowiednich guzików, które by przypadły do gustu wlaścicielce - trwało 3 tygodnie.
W taki sposób sweterek miał swoją premierę dopiero dzisiaj.




 Oryginał można znaleźć tu. Zastanawiam się po co kupiłam ten wzór, bo i tak robiłam sweter ze zdjęcia. Podobno robi się toto od góry, ale ja nie potrafiłam tego wyczytać i wobec tego zrobiłam od dołu.
Poszło rewelacyjnie.
Włóczka to cashmira fine, kolor petrol. Zużyłam 20 dag.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Magiczny "ponczek" :)

Chusty i szale czekają na blokowanie i sesje fotograficzne, a mnie tymczasem udało się "pstryknąć" zdjątka magicznego poncza, które zrobiłam z włóczki Magic, kolor nr 577. Wełenka jest urocza, mięciutka i cieplutka. Ponczo będzie więc idealne na wiosenne dni.




I wersja dla zmarzluchów, uzupełniona o cieplutki golf - ot taki mały tric :)



czwartek, 14 kwietnia 2011

Mam chusteczkę...

Mam, mam i to nawet nie jedną. Zamieszczam zdjątka chust, które zrobiłam już dawno temu, bo póki co, to nowe robótki czekają na zblokowanie i sesje fotograficzne. Nie wiem kiedy to nastąpi, bo jakoś nie żyję w przyjaźni z aparatem fotograficznym. Jednak spróbuję w najbliższym czasie umocnić nasze więzi.

Chusta  udająca "nietoperka", którą wydziergałam z 1 motka mohairu super kid alize.






Kolejna chusta to "Fountain pen shawl" zrobiony z szarej wełny DLG. Zużyłam pół motka czyli ok. 600 metrów niteczki. Chusta jest cieniuteńka niczym mgiełka. Bardzo mi się podoba. Uwielbiam robić z tej wełny. Niestety mam problem z modelkami i dlatego w zastępstwie wykorzystuję naturę :) .










wtorek, 12 kwietnia 2011

Dużo nas...

Tak, jak już pisałam wcześniej, wirus szalomaniak ustąpił nieco miejsca chustomaniakowi i zaczęło się.
Dziergałam chustę za chustą. Każda powstająca chusta dawała mi wiele radości, a ogrom wzorów i pomysłów potęgował apetyt na kolejne.
Muszę przyznać, że każdą chustę robiłam innym wzorkiem. Wszystkie wzbudzały wiele radości i zachwytów.
I tak powstały:
 "Laminaria" z pięknej melanżowej luny.



 i " Echo flower shawl" z tej samej niteczki. Luna jest bardzo wydajna i robi się z niej przyjemnie.



oraz "Gail" z czarnej kalinki. Chusta jest ładna, niteczka też, ale ma jedną wadę - nie chce się trwale blokować.


poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Najtrudniejszy pierwszy krok.

Wizja założenia bloga, dojrzewała we mnie już od jakiegoś czasu.
I w końcu - stało się!
Czy wytrwam i podołam? Tego nie wiem.
Jak nie spróbuję, to się nie dowiem.
Podobno "najtrudniejszy pierwszy krok". Dzisiaj go postawiłam!
Będę tu pisać przede wszystkim o moim hobby, którym są tytułowe robótki. Towarzyszą mi one niemal przez całe życie, bo dziergać zaczęłam już w przedszkolu, a było to bardzo dawno temu  ; )
Ostatnio pochłaniają mnie bezgranicznie robótki drucikowe.
Jakiś czas temu "grasował" po necie wirus - SZALomaniak, który i mnie dopadł.
Wtedy powstał mój pierwszy szal, który zrobiłam z cudnej niteczki DLG. Zużyłam 1 motek, a szal zachwycił mnie ogromnie swoją lekkością.



Potem przyszła kolej na chusty. Pierwsza, którą zrobiłam to chusta zwana "gałęziową".  Powtała z 1 motka limonkowej luny.


Potem jak grzyby po deszczu powstawały kolejne. Pokażę je w kolejnych wpisach.